poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział IV

Rozdział IV Dochodziła godzina szesnasta. Lekcje się skończyły lecz Asoki na nich nie było. Siedziała w ciemnym zaułku na schodach. Czekała. Po dwóch minutach pojawiły się trzy osoby. ,,Oczywiście" - pomyślała różowo-włosa - ,,Nie odważyłaby się spotkać ze mną sama. Ona i jej świta."
- Witaj Asoko. Myślałam, że nie przyjdziesz.
- Przyszłam. Ale tylko po jedno. Chcę zakończyć ten paradoks.
- He…? - Tatiana, bo tak jej było na imię, nie wiedziała o co chodzi. Może właśnie dlatego nie zauważyła pięści przybliżającej do jej twarzy w zastraszającym tempie i nie zdążyła zrobić uniku. Cios był tak mocny, że aż się zachwiała. Jej obstawa musiała ją przytrzymać co dało fioletowo-okiej trochę czasu na ucieczkę. Po piętnastu minutach zauważyła, że nikt jej nie goni. Widocznie odpuścili sobie - pomyślała. Nie myliła się. Tak właśnie było.
***
Po południu zapasy w sierocińcu się skończyły. Trzeba było pójść na zakupy. Jednak nikt nie wiedział czyja teraz kolej:
- Teraz ty Alan - powiedziała Arenai
- Nie - odpowiedział chłopak - ja byłem ostatnio.
- Więc teraz Asoka - wywnioskowała Ambre
- Dobra. Nie chce mi się, ale pójdę. Idę po kasę.
Powoli powlokła się do biura opiekunki. Otworzyła drzwi. Jej oczom ukazała się pięćdziesięcioletnia brunetka o piwnych oczach, która powiedziała:
- Chcesz forsę na zakupy prawda? Mam tylko sto pięćdziesiąt. Za tydzień dopiero będzie wypłata. Musisz sobie jakoś poradzić - uśmiechnęła się przepraszająco.
Asoka wzięła pieniądze, siatkę i poszła do sklepu.
***
Zakuro szła właśnie wraz z Sebastianem do kasy. Byli na zakupach. Nie chciało  się jej siedzieć w domu więc poszła z nim. Kiedy byli już blisko celu zauważyli Asokę która kłóciła się z ekspediętką.
- Ale dlaczego?! Brakuje mi tylko dwudziestu złotych! Nie może pani zapisać jak zwykle?!
- Nie, ponieważ jesteście już zadłużeni na 200 złotych!
- Dwieście złotych?! Jak?!
- Ostatnio ten A...
- Alan
- Właśnie. Alan kupił chyba z tonę żelków. Jeszcze wcześniej jakaś dziewczyna..
- Ambre
-...kupiła chyba z trzydzieści litrów coli.
- Co?! Chwila... jaki mamy dzień tygodnia?
- 2 września.
- Cholera jasna! - walnęła się w czoło - miałam kupić piętnaście paczek chipsów! Jeszcze poproszę.
- Teraz to już 230!
- Niech to!!! Cholera Cholera Cholera!!!!!
- Asoka - Zakuro podeszła do niej - wszystko w porządku?
- Jak ma być w porządku?! Brakuje mi dwóch stów i pięciu dych na jedzenie bo się skończyło a ty wyjeżdżasz z tekstem ,,Wszystko w porządku?”!!!
- Masz - rudowłosa wcisnęła jej kasę do ręki - oddasz kiedy będziesz mogła. - lekko się uśmiechnęła
- Przepraszam cię. Z nieba mi spadasz mój ty aniele!!! Dzięki, dzięki, dzięki!
Zapłaciła sprzedawczyni i poszła
***
Asoka wreszcie dowlokła się do sierocińca. W końcu trudno jest nieść pięć siatek naraz. Położyła wszystko na stole nie licząc chipsów. Zaraz poleciała na górę, żeby schować to do schowka na rzeczy do imprezy. Zbliżały się bowiem urodziny Yumi, czyli ich opiekunki. Pięćdziesiąte drugie. Kiedy weszła jej oczom rzuciła się karteczka ,, Dziś 2 września o 19.00 zebranie w sprawie sami wiecie czego w pokoju Ayano, Ambre, Asoki i moim. Arenai ”. Fioletowooka spojżała na zegarek. Była 18.50. Musiała się pośpieszyć, jeżeli chciała zdążyć. Ułożyła te chipsy i wybiegła, wcześniej dobrze zamykając drzwi.
*** Razem z nią było tam piętnaście osób: Ayano, Alan, Ambre, Arenai, Asoka, Brianna, Daria, Damian, Ela, Nina, Patrycja, Mirek, Marcin, Szymon i Tomek, czyli wszyscy z sierocińca.  Usiedli w kółku. Arenai, czyli brunetka o zielonych oczach  na głównym miejscu. Obok, po prawej stronie, Asoka jako Vice. Po lewej blondwłosa Ambre czyli skarbniczka, a po prawej stronie różowowłosej brunetka Ayano z zeszytem, ponieważ ona wszystko zapisywała. Zielonooka powiedziała:
- Słuchajcie. Zbliżają się urodziny Yumi. Ambre kupiła cole, Asoka chipsy a Alan żelki. Więc tu macie kto jeszcze co ma zrobić - wskazała na kartkę -wywieszę to w schowku. To tyle. Ktoś ma jakieś pytania?
- Ja - odezwała się blondwłosa dziewczyna z mocnym makijażem czyli Nina - czy można się z kimś zaprzyjaźnić?
- No jasne. Co za pytanie.
- Arenai? - odezwała się fioletowooka - może zrobimy Regulamin?
- Dobry pomysł. Ayano ma zadanie, ja mam zadanie. Zostałaś ty i Ambre.
Zajmiecie się tym? - Jasne - odpowiedziały chórem.
*** Dwie dziewczyny ślęczały nad pustą kartką papieru.
- Nie odwiary, że dałyśmy się w to wrobić - powiedziała jedna z nich - Asoko...?
- Co Ambre?
- Może... wycofajmy się?
- Nie. Wiesz jaki będzie wstyd?
- Domyślam się. Mam pierwszy punkt: Można się z kimś zaprzyjaźnić ale nie można zdradzić tej osobie tajemnic zebrań. Kara za niedotrzymanie…?
- Może sprzątanie kibla przez miesiąc?
- Dobre -  blondynka wzięła się za zapisywanie
- No! - wykrzyknęła  różowowłosa- teraz możemy kogoś wrobić! Alana! On też już kupował!
- Ale przecież sama powiedziałaś, że będzie wstyd.
- Nikomu nie powie.
-Czemu?
- Bo mu zagrożę, że powiem Yumi na ile nas zadłużył.
- Ja się ciebie boje.
- I dobrze. To idź. Ja chcę pobyć sama.
- Dobra. Ide. Pa!
Zrobiła pięć kroków i się zatrzymała
- Chwila. - odwróciła się - Od kiedy ty się do nas odzywasz?
- A tak jakoś - uśmiechnęła się.
- Stajesz się taka jaka byłaś zanim… no wiesz.
- Hłe hłe. To jak? Spełnisz moją prośbę i zostawisz mnie samą?
- Dobrze - wyszła.
Cała piętnastka znała się od urodzenia. Byli w tym samym wieku i ich rodzice zginęli w tym samym zamachu terrorystycznym. Dziwne.  Ale nikt nigdy się nad tym nie zastanawiał.  Tak więc Asoka podeszła do łóżka i spod kołdry wyjęła książkę. Zaczęła czytać. Jednak po dwudziestu stronach, znudzona, zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz